czwartek, 31 października 2013

[ 14 ]

Po dość udanym seansie wyszliśmy z kina. Mówiąc "dość" mam na myśli to, że na strasznych momentach Zayn mnie przytulał. Film sam w sobie był nudny, ale Zayn go umilił. Właściwie to ja już nie wiem kim on jest. Poznałam go zimnego, chłodnego, dominującego. Teraz jest słodki, czuły i kochany. Z moich zamyśleń wyrwał mnie Louis.
-Idziemy jeszcze gdzieś?-Louis i Harry szli z rękami w kieszeniach, a Zayn obejmował mnie cały czas
-Nie, Rose musi iść już spać.-na twarzy Zayna malował się mały uśmieszek, chytry uśmieszek
-Ej!-klepnęłam go w plecy pięścią, po czym się lekko zaśmiałam-nie jestem już dzieckiem!
-Jedziemy do domu i koniec.-stanowczy pan Malik
Harry głośno się zaśmiał.
-Widzę, że krótko cie trzyma, Rose.-powiedział Styles
-Co znaczy "krótko trzyma?"-popatrzyłam na chłopaka po mojej lewej
-Ogranicza cię, ale to cały Zayn.-chłopcy znów się zaśmiali, wraz z Zaynem. Ja nie widziałam powodu do śmiechu.
-Takie życie.-na twarzy Zayna znów umalował się chytry uśmiech
Szliśmy przez mroczny park, naszym celem było auto. Kino znajduje się troche daleko od parkingu, ale to nic. Samo kino znajduje sie w 'niby' parku. Około 500 metrów od wejścia do parku jest kino.
Szliśmy jeszcze trochę, aż coś mnie całkowicie zaskoczyło. Eric. Ten cholerny drań! Wyskoczył zza drzewa z jakimiś dwoma facetami i szczęśliwi podeszli do nas. Debil. Ja, Zayn, Lou i Hazza stanęliśmy w miejscu, Zaynowi zacisnęły się pięści. Czułam to.
-Czego ty, kurwa chcesz?!-wrzasnął Zayn. W tym oto momencie bałam się swojego chłopaka.
-Spokojnie, Maliś, bo wystraszysz swoją laleczkę.-pff... zarozumialec!
-Czego. Ty. Chcesz?!-krzyknął sycząc każde słowo przez zęby Louis
-Chcemy wyrównać rachunki, których nie dokończyliśmy.-powiedział wysoki blondyn. Był mniej więcej wzrostu Zayna, a Zayn był strasznie wysoki.
-Rose, biegnij do auta.-szepnął do mnie Zayn-tu masz kluczyki.-chłopak podał mi do ręki kluczyki do auta
-Nie.-powiedziałam stanowczo. Nie będę za każdym razem tchórzyć!-Odczepcie się od nas!-odwróciłam się w stronę tych trzech świrów - Erica i dwóch mężczyzn.
-O, lalunia umie mówić.-zakpił Eric
-Zamknij mordę!-ryknął Harry. O, a jednak będą mnie bronić.
-Idź do samochodu, Rose!-powiedział, a raczej krzyknął Zayn?
Posłusznie ruszyłam do przodu. Czułam wzroki sześciu mężczyzn na mnie. Bałam się, co oni zaraz zrobią. Pobiją? Zabiją?
                                                                                ***
Po 5 minutach byłam w aucie. Czekałam, aż  chłopcy przyjdą. A co będzie, jak nie przyjdą? Jak ich zabiją? Opierałam się łokciem o drzwi auta. W radiu leciała jakaś nudna serenada z nudnej stacji radiowej. Jeszcze brakuje mi Radio Maryi. Po pewnym czasie zobaczyłam trzy sylwetki idące w stronę auta. Było ciemno, mało ludzi na mieście, więc nie trudno było zauważyć te trzy ciała. Z pewnością byli to mężczyźni. Po paru sekundach zobaczyłam twarze. Na całe szczęście to oni, Louis, Harry i Zayn. Kurtki mieli we krwi, a spodnie były gdzieniegdzie poplamione krwią. Zbliżali się coraz bardziej. W końcu weszli do auta. Zayn po stronie kierowcy, a reszta z tyłu. Zayn pociągnął nosem, jakby miał katar.
-I co? Co im zrobiliście?!
-Spokojnie, mała. Tylko ich pobiliśmy...-ostatnie słowo Harry powiedział bardzo cicho. Już widzę to pobicie, takie pobicie, że śmierć.
                                                         *perspektywa Zayna*
Nie pozwolę, aby coś się stało mojej małej, kruchej Rose. Powiedziałem jej, aby poszła do auta, bo nie chciałem, aby to widziała. Mógł jej coś zrobić. Chociaż nie, nie pozwoliłbym mu na to.
Teraz ja, Louis i Hazz siedzimy w salonie i omawiamy COŚ, a moja mała kruszynka poszła spać.
-Myślicie, że ich zabiliśmy?-Louis siedział oparty łokciem o oparcie sofy pocierając palcami swój zarost
-Raczej tak.-powiedziałem szybko
-Chłopaki, co z akcjami? Dawno nie mieliśmy.-zapytał Harry
-Ja za bardzo nie mogę. Muszę potajemnie, Rose mi nie pozwala.-chłopcy wytrzeszczyli na mnie oczy. No co, to jedyna dziewczyna, którą szczerze kocham!-W każdym bądź razie, póki co nie mogę teraz tego robić. Ona cały czas jest w domu, chyba znajdę jakąś nową pracę.
-Stary! Ty nigdy nie słuchałeś się dziewczyn! Jeszcze żadna nie miała wpływu na twoją pracę!-Louis podkreślił słowo 'pracę', no bo przecież to było zabijanie ludzi, a nie praca.
-Życie się zmienia.
                                                                             ***
Rano wstałam całkowicie zaspana. O której ja wczoraj poszłam spać? 24? 1 w nocy? Nie mam pojęcia. Całkowicie zaspana (pewnie miałam wory pod oczami) poszłam wprost do kuchni. Tam, jak zwykle czekał na mnie Zayn. Siedział przy stole pijąc kawę. Usiadłam obok niego, gdzie czekała na mnie kawa.
-Czemu ty zawsze tak wcześnie wstajesz?
-Życie z wyboru.-zaśmiał się Zayn biorąc kolejnego łyka kawy
Po 30 sekundach picia kawy znów przerwałam ciszę.
-Co to miało wczoraj być?
-Ja sam nie wiem. Zaskoczył nas tak samo jak ciebie. Zakończmy ten temat.
I właśnie zawsze tak jest. Za każdym razem, gdy próbuję porozmawiać o tym wszystkim. O jego "pracy", biciu ludzi...
Zawsze mówi "zapomnijmy o tym", czy coś w tym stylu. Ja nie chcę tak kończyć rozmowy, ale mam wybór?! Nie.
                                                                                  ***
Jest już 16:05. Byłam z chłopcami na zakupach świątecznych. Tak, jak umówiłam się z Zaynem - teraz będziemy ubierać choinkę. Drzewko świąteczne stało już w rogu ściany salonu i czekało na ozdobienie.
-No to zaczynamy skarbie.-podeszłam do niego, stanęłam na palcach i pocałowałam w policzek. Wyciągnęłam jedną bombkę i zawiesiłam nisko na choince. Zayn wziął kolejną bombkę i też ją powiesił. Przy ozdabianiu drzewka rozmawialiśmy i śmialiśmy się. Ogółem - było miło!
___________________________________________________________
Giiiiiiiiiiiiirls! Przepraszam, że nie było długo rozdziału, ale nie miałam laptopa ;> W następnym odcinku niespodzianka! Rose przeżyje swój pierwszy raz :3 

wtorek, 22 października 2013

[ 13 ]

-No to czas rozpakować te pierdoły.-zaśmiałam się i podeszłam do pudeł stojących przy ścianie. Zayn podszedł obok mnie i zaczął wyciągać lampki na dom.
-Trochę dużo tego kupiliśmy-przytaknęłam głową, bo to prawda. W sumie kupiliśmy 4 opakowania bombek, jeden łańcuch choinkowy, dużo lampek i ozdób na dom.
Wyciągnęłam resztę ozdób i położyłam na podłodze. Zayn w tym czasie zaniósł choinkę do pokoju. Po chwili znów wrócił. Stanęłam w rozkroku, dałam ręce na biodra i "chuchnęłam".
-I co teraz robimy?
-Najlepsze rozwiązanie...-podszedł za mnie i objął mnie w talii-to powieszenie ich na dom.
Zgodziłam się. Założyliśmy kurtkę i buty, a potem chwyciliśmy we dwójkę długą ozdobę. Na jednym końcu był on, a ja na drugim. Zayn otworzył drzwi i wyszliśmy na zewnątrz. Szliśmy trochę przez śnieg na trwaniku, chrupał niemiłosiernie pod moimi butami. Stanęłam obok okna, a Zayn obok drugiego okna. Przybił gwoździa do ściany, po czym zaplątał wokół niego kabelek od światełek.
                                                                                       ***
Obwiesiliśmy tak cały dom. W nocy musi to wyglądać przepięknie. Teraz siedziałam na moim łóżku i czytałam książkę. Zayn zaprosił Louisa i Harry'ego i teraz siedzą w salonie.
-Rose, chodź do nas!-zabrzmiał głos Zayna z salonu. Czego on chce? Właśnie jestem przy końcówce tej książki.
Szybkim ruchem ruszyłam ku salonowi. Zayn, Lou i Hazza siedzieli na sofie i pili piwo. Boże, jak ja nienawidzę piwa.
-Słucham?-stanęłam za kanapą. Kiedy mnie usłyszeli, wszyscy trzej obrócili głowy w moją stronę.
-Ros, dawno cię nie widziałem.-Louis wstał i przytulił mnie, O, przecież ten facet zawsze był niemiły w stosunku do mnie.
-Zayn powiedział nam co między wami jest.-Harry wstał i także mnie przytulił. Co im jest?-Gratulacje.
Zajęli z powrotem swoje miejsce na kanapie.
-Kotku, przyłącz się do nas.-powiedział Zayn
-Dobra.-zrobiłam, jak kazał. Usiadłam obok chłopaka i popatrzyłam w telewizor. Oglądali jakiś mecz.-ale ja nie lubię meczów.
-To co oglądamy?-wziął pilot do ręki, Louis i Harry dziwnie się na niego popatrzyli. Pewnie Zayn jeszcze nigdy nie był w stosunku do dziewczyn tak jak do mnie.
Momentalnie wyszarpnęłam mu pilot z ręki.
-Teraz na TV2 leci 'Niemożliwy'.-przełączyłam na ten program.
Zayn już się nie odezwał, ale po 5 minutach Harry powiedział:
-Chcesz piwo?-wyciągnął rękę na stolik i zgarnął alkohol
-Nie dzięki. Chłopaki, a kto będzie u nas na Wigilię?
Poprawiłam się na kanapie.
-Będę ja, ty...-zaśmiałam się, przecież to oczywiste, że będzie Zayn i ja-Louis, Harry, Niall, Josh, Liam.
-Oh..-westchnęłam. Nie lubię poznawać nowych ludzi, szczególnie chłopaków. Zayna, Louisa, Harry'ego już znam, ale ci pozostali...
-A więc, jedziecie jutro z nami na zakupy?-wypaliłam nagle
-Przecież już dzisiaj byliśmy!-zbulwersował się Zayn, spokojnie!
-Ale jedzenie, Zayn...-powiedziałam dość głośno.
-Aaa...-zaśmiał się. Ta dziwna zmiana nastroju... najpierw zły, a potem wesoły...
-Idziemy gdzieś?-wypaliłam nagle
-Hmm... co powiecie na kino?-powiedział Louis
-Czemu by nie? To co, idziemy?-wstałam wytrzepując niewidzialny pyłek z ciuchów
-Tak.-wstał Zayn, a po nim Lou, Harry i Louis.
Po 10 już byliśmy przed domem. Zapalone lampki powieszone dziś przeze mnie i Zayna wyglądały przepięknie.
                                                                                  ***
Po 15 minutach dojechaliśmy do kina. Weszliśmy i przywitało nas ciepło pomieszczenia. Odruchowo zdjęłam kurtkę, jak i oni. Podeszliśmy do szybki z plakatami filmów. Był nieduży wybór jak na godzinę, w którą tu przyjechaliśmy, a mianowicie 19:25. Za dziesięć minut zaczyna się seans "Zagubieni". Kupiliśmy bilety, po czym poszliśmy po popcorn. Uwinęliśmy się w pięć minut. Czekaliśmy z dwie minuty w przedsionku sali kinowej.
-To horror... Boję się horrorów.-powiedziałam do chłopaków, a raczej do Zayna.
-Jak coś, to cię przytulę.-oo, jak słodko.
----------------------------------------------------------------------------
Naprawdę tylko 1 osoba chce być informowana o nowych rozdziałach? Przypominam: wchodźcie w zakładkę: Chcesz być informowana o nowych rozdzialach? ask.twitter
Komentarz - większa szansa na szybszy rozdział.

poniedziałek, 21 października 2013

[ 12 ]

Obudziły mnie jasne promienie słońca. To dziwne, bo czułam się, jakbym dopiero poszła spać i już wstała. Popatrzyłam na zegar ścienny. 10:25. trochę długo spałam, jak na mnie, bo zawsze wstawałam góra 8:00. Odkryłam kołdrę, miałam na sobie piżamę, ale jak to możliwe?! Przecież pamiętam, że wczoraj zasnęłam w samochodzie i byłam w SUKIENCE! No, nic. Ruszyłam w stronę drzwi, po czym do kuchni.
-Dzieńdobry królewno.-powiedział Zayn. Siedział przy stole i pił kawę.
Stałam jak wryta. Po dłuższej chwili usiadłam obok niego.
-Możesz mi to wytłumaczyć?-pokazałam rękoma piżamę
-Wytłumaczyć, co?-na jego twarzy gościł chytry uśmieszek, droczył się ze mną!
-To, że zasnęłam w sukience, a teraz mam piżamę.
Nie odpowiedział, ale wziął następnego łyka kofeiny.
-Masz piękne ciało.-wziął kolejnego łyka kawy.
-Ej! Czy ty mnie przebrałeś, do cholery?!-dupek.
-Możliwe.-wstał i podszedł do ekspresu do kawy-chcesz kawę?
Pokiwałam przytakująco głową.
-Czy mi się to śniło, czy pod klubem była ta ciota, Eric?
-Nie śniło ci się.-mówił to w tym samym czasie, co podał mi pod nos kawę. Wzięłam pierwszego łyka.
-Jak on nas znalazł?-Zayn usiadł obok mnie dokańczając swoją kawę, wziął łyka i w środku już nic nie było
-Może to był przypadek. Nie wiem, naprawdę.
-Powracając do tematu Bożego Narodzenia...-wzięłam łyka kofeiny-one są już za 5 dni. Musimy się jakoś zorganizować, czy coś. Kiedy ubierasz choinkę?
-Ja zazwyczaj w dniu Wigilii.-chłopak wstał i dał do zmywarki kubek, po czym z powrotem usiadł obok mnie
-Dobrze. Ale ja tak nie chcę. Ubieramy ją jutro.
-Jak sobie panienka zażyczy.
Oboje się zaśmialiśmy. Gadaliśmy z pół godziny, potem ja poszłam się ubrać w normalne ciuchy. Ubranie się i pomalowanie zajęło mi z dwadzieścia minut. Potem poszłam do Zayna, kochanego dupka. Siedział na kanapie i czytał jakieś sportowe pismo.
-Oglądamy jakiś film?-przysiadłam się do niego zgrabnie oplatając jego ramiona ręką. Chłopak wstał i podszedł do półki obok telewizora. Otworzył szklane drzwiczki i wyjął stamtąd parę pudełek z filmami. Usiadł znów na kanapie i rozłożył filmy na stoliku. Od lewej były filmy: "Projekt X", "Pan Wacuś", "Lustrzana przyjaźń" i "Niewidzialny".
-Pan Wacuś?-zaśmiałam się głośno, bardzo głośno, a on wraz ze mną
-To komedia. Którą wybierasz?
-"Pan Wacuś".-byłam bardzo ciekawa tego filmu. Zayn wziął wszystkie opakowania do ręki i podszedł z powrotem do półki na filmy. Odłożył trzy filmy, a pudełko od czwartego otworzył. Wyciągnął płytę i włożył do DVD. Odłożył pudełko, zasłonił zasłony i zgasił światło. Kocham oglądać tak filmy. Malik usiadł znów obok mnie. Oplótł moje ramiona swoją silną, męską ręką.
Położyłam głowę na jego ramieniu. Czułam się tak wspaniale.
-Kocham cię.-szepnął
-Ja ciebie też.
Zaczęliśmy oglądać film.
                                                                                       ***
Po godzinie i pół, "Pan Wacuś" się skończył.
Zayn zaczął mnie lekko cmokać po policzkach, smyrając przy tym moją brodę przez jego zarost.
-Zayn, jedźmy do sklepu.-przerwałam nasze 'mizianie się'
-Po co?-retoryczne pytanie, Zayn. Retoryczne!
-Jak to po co? Choinka, ozdoby i te sprawy.
-Ughrr. No dobra.-wstał z sofy. Poczułam, gdy schodził nagły przypływ lekkości kanapy, jeśli wiecie o co chodzi.
Ubraliśmy się i pojechaliśmy do sklepu. Dotarliśmy do supermarketu. Zayn zaparkował na sklepowym parkingu i wysiedliśmy.
W sklepie było dużo ludzi, jak sądzę, świąteczne zakupy. Zayn objął mnie w talii i podeszliśmy do wózków. Wrzucił tam funta i wózek się odblokował. Szliśmy, aż doszliśmy do działu z choinkami. Był tam duży wybór, bo w końcu za 5 dni Wigilia. Jednak zdecydowaliśmy się na sztuczną, bo zgodnie wiedzieliśmy, że te żywe strasznie śmiecą. Kupywaliśmy bombki, łańcuchy, ozdoby na dom, papier na prezenty.
-Jutro idę ci po prezent.-powiedział Zayn biorąc kolejne opakowanie bombek
-A ja pojutrze.
                                                                                      ***
Dojechaliśmy do domu.
--------------------------------------------------------------------------------------
W tym rozdziale nie dzieje sie nic ciekawego, ale mam nadzieję, że tyle wam starczy ^^

niedziela, 20 października 2013

Prośba

Mam do was prośbę! Jeżeli któraś by mogla zrobić dla mnie nagłówek, bardzo prosze, nie mogę znaleźć odpowiedniego :c Piszcie w propozycję w komentarzach, ta, która mi zrobi, dodam do reklamy na blogu :)

[ 11 ]

-Miałem plany, aby zaprosić do nas moich kolegów.
-Kolegów? Ile ich by było?
-Pięć albo sześć.
-Co?-zaśmiałam się lekko-wyobraź to sobie. Jedna dziewczyna i siedmiu chłopaków.
Nie odpowiedział mi, ale się zaśmiał.
To naprawdę byłoby dziwne. Ja w towarzystwie tylu mężczyzn.
-Kochanie, a mogę się chociaż zwolnić z tej pracy?-zapytałam mówiąc to cicho
-Już to zrobiłem.
-Okej...-wstałam z łóżka, już nawet zapomniałam o pytaniach. Nie będę go zamęczać-ja idę do siebie.
-Kochanie!-zawołał w ostatniej chwili, kiedy byłam już koło drzwi-chodź tu na moment.
Podeszłam, jak kazał, po czym usiadłam.
-Może byśmy tak miło zaczęli nasz związek? Może najpierw całowanie, a potem kto wie.-kpi sobie.
-Tylko całusy.-uśmiechnęłam się szeroko i smyrnęłam go palcem wskazującym w nos. Zaczął mnie całować po szyi, w zagłębieniu między szyją, a barkiem. O, tak. Tam jest mój czuły punkt. Powoli przeszedł do ust. Całowaliśmy się strasznie namiętnie. Nasze języki toczyły zaciętą walkę. W końcu przeszedł do ucha. Szepnął mi do niego:
-Dzisiaj idziemy na imprezę, idź się przebierz.
Wstałam, bo zrozumiałam, że to koniec miziania się. Poszłam w stronę drzwi ostatni raz patrząc za plecy i zobaczyłam, jak Zaynowi maluje się szeroki banan na twarzy.
Podeszłam korytarzem do drzwi mojego pokoju, otworzyłam klamkę. Jak zwykle piękny.
Podeszłam do szafy i zaczęłam grzebać w ciuchach. Długo wybierałam, bo to nie pasuje, bo to ma inny kolor, bo to jest brzydkie. W końcu zdecydowałam się na czarną sukienkę, czarną torebkę i czarne obcasy, poszłam do łazienki. Przebrałam się w to i zaczęłam się malować. Zrobiłam lekki makijaż, szaro-czarny. Odrobina pudru i błyszczyka. Wyszłam do salonu, gdzie czekał już Zayn, kurczę jak długo musiałam się przebierać?
-Czekam już 20 minut.-powiedział rozbawiony opierając się jednym łokciem o ścianę.
-Jestem kobietą. Nie pasuje?-zaśmiał się ze mną i ruszyliśmy w stronę drzwi. Wzięłam kurtkę, tak jak i on, ubrałam ją i rękawiczki. Wyszliśmy przez dom prosto do samochodu Zayna. Dzień był wyjątkowo mroźny. Mróz strasznie szczypał mnie w gołe nogi, co było wyraźnie widać po gęsiej skórce.
Zbawienie boskie! W końcu doszliśmy do wozu Zayna. Powoli otworzył drzwi po stronie pasażera zapraszając mnie gestem ręki. Kurdę, ale w nim się nagle gentelman obudził. Zamknął z hukiem drzwi, po czym okrążył auto i usiadł od strony kierowcy. Zatrzasnął drzwi tak samo, z hukiem. Pociągnął nosem kilka razy i włożył kluczyk do stacyjki. Drogę przejechaliśmy w ciszy, od czasu do czasu coś tam gramoliliśmy.
W końcu dojechaliśmy pod klub "45" dziwna nazwa, ale co będę się męczyć nad sensem nazwy.
Zayn objął mnie w talii i ruszyliśmy do wejścia. Przed wejściem - jak zwykle czekało dwóch ochroniarzy. Tym razem Zayn nie wepchał się, tylko stanął na końcu kolejki. Byliśmy 5, więc Malik zapalił papierosa. Jak zwykle. W końcu nadeszła pora na nas. Chłopak szybko zgasił papierosa, dobijając go nogą, po czym dał ochroniarzowi jakąś kartkę. Bez zastanowienia nas wpuścił. Weszliśmy do klubu, było tam pełno spoconych ludzi i tańczących w zaparte.
-Chodź tam-wskazał ręką luksusowe siedzenia-to loża VIP-ów, mam tam wejściówke.
Zayn przekrzykiwał tłum, co ledwo mu się udawało. Ruszyliśmy w stronę danego siedzenia. Usiadł tam, a ja zaraz po nim. Zaraz po tym podszedł do nas 'kelner'. Kurde, ale kelnerzy są chyba w restauracjach, a nie klubach. No nie?
-Co podać?-zapytał
-Dwa drinki Cuba Libre.-powiedział Zayn nie pytając mnie o zdanie, po czym mężczyzna odszedł.
-Zayn!-krzyknęłam, aby przekrzyczeć tych wszystkich ludzi-dlaczego ochroniarz wpuścił cię tak łatwo?!-znów krzyknęłam
-Mam przepustkę do loży vipów!-stukał palcami o blat.
Czekaliśmy z 2 minuty, zanim kelner przyniósł owe drinki.
Podał nam je, wypiłam przez słomkę jeden raz. Od razu zrobiło mi się jakoś dziwnie. Dawno nie miałam alkoholu w ustach.
-Chodź, zatańczymy!-Zayn pociągnął mnie w kierunku parkietu.
Przepychaliśmy się przez tłumy rozgrzanych par. W końcu znaleźliśmy jakiś pusty kącik.
-Zayn, ja nie umiem tańczyć!
-Dasz radę, ze mną zawsze dasz!-krzyknął
Objął mnie  w talii, a ja go w ramionach. Zaczęłam powoli kręcić biodrami. Po chwili całkowicie oddałam się chwili i tańczyłam w rytm muzyki.
                                                                               ***
Po paru godzinach spędzonych w klubie wyszliśmy na zewnątrz.
-Oh, przepraszam, zapomniałem kurtki ze środka, zaraz wrócę, zostań tu.-pobiegł szybko w stronę drzwi od klubu.
Stałam tu jak jakaś prostytutka czekająca na klienta, jeszcze w taki mróz.
Widziałam sylwetki pijanych ludzi chodzących po chodnikach, już miałam się cofnąć, aby się schronić przed nimi, ale zatrzymał mnie czyiś tors. Zasłonił moje usta.
-Trzeba było bardziej uważać.-powiedział szorstko. O nie! Po głosie poznałam. To znowu ten cholerny.. jak on miał? Eric!
Próbowałam się wyrwać, ale na marne. Kuźwa. Co ja teraz zrobię?
Oh, wybawienie. Z klubu wyszedł Zayn. Odepchnął go ode mnie o pobił go, boleśnie. Ooo tak, to musiało boleć. Miał całą twarz poobijaną.
-Nic ci nie jest?-Zayn w końcu mnie przytulił. Przez ciało przeszło mi tysiąc przyjemnych fali, po jego dotyku.
-N..nie.
-Chodź, jedziemy już.-zaniósł mnie na rękach, niczym pan młody panią młodą do samochodu.
Położył mnie na tylnym siedzeniu, a on sam usiadł po stronie kierowcy. Odpłynęłam. Byłam tak zmęczona, że zasnęłam.
-------------------------------------------------------------
Jestem z tego rozdziału dumna :D
Komentarz - większa szansa na szybszy rozdział :)

piątek, 18 października 2013

[ 10 ]

Otwórzyłam usta w literę "o". Spuściłam głowę w dół.
-Ja.. Ja nie wiem co powiedzieć, Zayn.-zaczęłam się nerwowo bawić palcami, on też nic nie mówił. Chcę przerwać tą ciszę-Ja.. też coś czułam, ale nie wiedziałam, że to miłość.
-Czy... możemy?-chwycił moje ręce i podniósł lekko palcem podbródek-wiesz, czy możemy być razem?
-C..co? Dopiero to mi wyznałeś i już?-co we mnie wstąpiło? On jest odważny i mi to wyznaje, a ja co robię?-Przepraszam.-powiedziałam po krótkiej chwili patrząc mu prosto w oczy
-Nic nie szkodzi. To jak?
-Możemy spróbować.-wymusiłam z siebie lekki uśmiech. Bardzo chciałam i z nim być i nie być. Miałam mentlik w głowie.
-Tak się cieszę!-przytulił mnie mocno, bardzo mocno.
-Zayn...Dusisz.-zaśmiałam się.
Ahh, już poczułam się lepiej.
-Sorry.-przerwał przytulańca. Co mnie takiego skusiło? Grr...
-Dziękuję.-wróciliśmy do poprzedniego zajęcia, czyli oglądania. Wziął pilot i włączył TV.
                                                                            ***
Kurczę, jest już rano. Ja jestem już ubrana i nie mogę iść do pracy. Mógłby chociaż mi pozwolić pójść tam i się zwolnić.
Leżałam na łóżku i czytałam jakieś pisemko informacyjne. Nazywało się News 24.
,,Informujemy, iż w dniu 03.12.13r. przy kancelarii adwokackiej został pobity 20-letni Matty B. Powodem prawdopodobnie były porachunki. Kamery zarejestrowany trzech mężczyzn. Dwóch brunetów i jeden szatyn. Będziemy informować na bierząco. Jeżeli ktoś coś wie, niech informuje miejską policję: 9967
                                                                                             Anne Canell"
C..co?! Dwóch brunetów i jeden szatyn? Opis łudząco podobny do kolegów Zayna i jego samego. Muszę to wyjaśnić. Poszłam prosto korytarzem wprost do kuchni. Stał tam jakby nigdy nic. 
-Cześć słonko.-nie odwracał się, dalej kroił coś na blacie
-Nie słonkuj mi tutaj!-podeszłam do niego trzasnęłam przed twarzą gazetą ze stronnicą o napaści.-Co tu kurwa jest?!
Chłopak wziął do ręki papier i przeczytał. Powoli, pod koniec czytania zmarszczył nos.
-Co?!-trzasnął gazetą, tak jak ja o blat-Nic nikomu nie mówisz. Dobrze?-zapytał, a raczej stwierdził przez zaciśnięte zęby
-Okej. To jeszcze wtedy, kiedy mnie nie znałeś, prawda?-powiedziałam spokojnie. Jak ja mogłam być wtedy spokojna, przecież to sytuacja... sytuacja bez wyjścia!
-Tak.-uspokoił się nagle-zapomnijmy o tym. Siadaj do stołu, zrobiłem kanapki.
-Co?! mam zapomnieć?! Łatwo ci mówić! Jeżeli nie przerwiesz swojego zajęcia, koniec naszego krótkiego związku.-powiedziałam stanowczo
-Tego nie da się tak po prostu rzucić.
-Obiecaj!
                                                                     *perspektywa Zayna*
Nie mogę do tego dopuścić. Nie mogę pozwolić, aby Rose zakazała mi czegokolwiek robić! No, ale ja ją kocham... Jeżeli nie skończę z tym, będzie koniec. Nie, będę to robił potajemnie. Wtedy, kiedy nie będzie widziała.
-Obiecuję. A teraz chodź jeść.
                                                                               ***
Siedziałem na swoim łóżku grając w jakąś grę na PSP. Nagle usłyszałem pukanie do drzwi mojej sypialnii.
-Proszę!-krzyknąłem
-Cześć, Zayn.-o Boże. Ten jej słodki, cichy, bezbronny głosik. Usiadła koło mnie, a ja momentalnie odłożyłem grę obok.
-Coś się stało?-przytuliłem ją
-Nie, tylko chciałam pogadać. Skoro jesteśmy razem, to musimy bardziej się poznać.
-Dobrze. A więc ty zadaj pytania.
-Co z twoją rodziną?
-Nie utrzymuję z nimi kontaktu. Moja matka jest alkoholiczką, a ojciec bił mnie i moją siostrę. Musiałem się przeprowadzić.
-Co z wigilią? Jak ją spędzimy?
-----------------------------------------------------------------------
Mega przepraszam, że taki krótki, ale nie chciałam was zawieść i dodać szybko rozdział. Obiecuję, że następny będzie tak długi, że nie poznacie bloga :)))) lolzyy
Komentarz = wieksza szansa na szybszy rozdział :)

czwartek, 17 października 2013

[ 9 ]

-Ja.. to trudne.-dalej otulał mnie swoimi ciepłymi ramionami. Ten Zayn... Ten Zayn pare dni , może tydzień temu był całkiem inny. Szorstki. Zimny. Zły.
-Mów.-powiedziałam stanowczo
Powoli rozluźnił uścisk. W końcu przestał mnie przytulać, ale trzymał mnie za ręce i patrzył prosto w oczy.
-Pół roku temu, ja Louis i Harry zabiliśmy jego barta. Miesiąc później przyszedł do nas, opowiadał o tym, jak ciężko mu po stracie brata, że to przez nas, a teraz... Znów daje po sobie ślad.
-Czekaj... To znaczy, że już nigdy nie będę bezpieczna? Zayn, on wie gdzie mieszkam!-wstałam i robiłam kółka wokół własnej osi pocierając nerwowo włosy prawą ręką.
-Nie.-wstał i podszedł do mnie-Usiadź.-wskazał na łóżko. Zrobiłam, jak kazał, po czym usiadł obok mnie.-Przeprowadzisz się do mnie i zmienisz pracę.
Co?!
-Nie! Nie znam cię do końca!-momentalnie przypomniałam sobie sytuacje z wczoraj. To, kiedy mnie przywiązywał, gdy mówił tym obleśnym głosem.
-Nie znasz, ale będziesz ze mną bezpieczna.
                                                                         *dwa dni później*
Byłam już spakowana. Czekałam na Zayna, czekałam, aż przyjedzie. Nie do końca byłam przekonana co do tej przeprowadzki, ale on miał rację. Tam będę bezpieczniejsza. Usłyszałam dudnienie dzwonka do drzwi. Otworzyłam powłokę, to Zayn.
-Spakowana?-pokiwałam potakująco głową, a on wszedł do środka, nawet go o to nie prosiłam.
Poczekałam chwilę i nawet nie minęło 10 sekund, kiedy zobaczyłam Zayna wchodzącego do przedpokoju z dwoma walizkami w ręku. Przechodził przez próg drzwi, kiedy usłyszałam to:
-Dużo ich masz.
Ahh, tak. Rzeczywiście dużo. Jest ich aż 10. No, nie moja wina, że uwielbiam się stroić! A do tego jeszcze 2 walizki zapełnione są najcenniejszymi pamiątkami z mojego już starego domu.
Po 5 minutach siedziałam już w samochodzie. Cały bagażnik oraz tylne siedzenia były zapełnionie bagażami. Ruszyliśmy. Jechaliśmy śmiejąc się i żartując. Jakbym zapomniała o sytuacji sprzed paru dni. Po 5 minutach dojechaliśmy. Byłam w tym domu parę razy, jak zwykle piękny.
                                                             
                                                             dom Zayna

Zayn zaczął targać dwie walizki bez kółek. Ja wzięłam tą z kółkami. Otworzył drzwi kluczami. Weszłam do środka i postawiłam walizkę obok stojaka na buty. Poszłam po następną, też z kółkami. Zrobiłam z nią to samo. Zayn w tym czasie przytachał już 6 walizek. Poszedł po następne dwie. Ściągnęłam moje conversy i weszłam do salonu. Zayn zaraz za mną. Stanął za mną.
-No nie wiem, czy te wszystkie ciuchy zmieszczą ci się w szafie.-zażartował, a ja się zaśmiałam.-Chodź, pokażę ci twój pokój.-oh, a więc nie będę spała z nim? Odetchnęłam z ulga, na to liczyłam. Poszłam za nim. Szedliśmy długim korytarzem, aż dotarliśmy do białych drzwi. Otworzył je. Wow. Zobaczyłam coś cudownego. Brązowe ściany pokryte gdzieniegdzie tapetą w kwiaty, biały dywan, piękne łóżko. Komoda, a obok niej szafa, której tu niestety nie widać. Koło łóżka były półki, już wiedziałam do czego je wykorzystam.
                                                    
                                                                                            nowy pokój Rose
-Piękny...-powoli weszłam do sypialni, "głaskałam" komodę podziwiając ją. W końcu wskoczyłam na łóżko i położyłam się na nie ocierając się o miękką pościel.
-Cieszę się, że ci się podoba.-usiadł obok mnie, na łóżku klepiąc kołdrę.-no, ale teraz chodź coś zjeść.
Bez słowa poszłam za nim. Dotarliśmy do kuchni, chłopak stanął przy lodówce otwierając ją.
-Co chcesz? Sałatke czy parówki?-popatrzył się na mnie z zadowoleniem
-Sałatkę.-powiedziałam stanowczo. Rzygać już mi się chciało tymi parówkami. Tylko je jadłam przez te parenaście dni.
                                                                     *wieczorem*
Siedzieliśmy na kanapie i oglądaliśmy jakiś show w telewizji.
-Rose.-oboje nie odrywaliśmy wzroku od telewizora
-Tak?-dalej nie odrywałam wzroku od telewizora.
-Musimy pogadać.-jednym ruchem wyłączył telewizor. Ughr, akurat teraz?!
Usiadłam po turecku w jego stronę, on tak samo.
Popatrzył w dół, na kanapę.
-Bo ja.. Muszę ci coś powiedzieć.
-Wal śmiało.-na twarzy miałam szerokiego smile'a.
-Ja czuję coś do ciebie.
Co?! Ten Zayn Malik?! Ten chłodny i zimny Zayn Malik?!
__________________________________________________________
Komentarz = większa szansa na szybszy rozdział.


poniedziałek, 14 października 2013

[ 8 ]

-Czego chcesz?-plunęłam mu, nie będzie mnie więził we własnym domu!
-Zayn nieźle nabroił.
-A co ja mam do tego?! Wypuść mnie gnoju!
Nie odpowiedział. Cały czas krążył wokół krzesła, na którym siedziałam.
W końcu wyszedł. Mam nadzieje, że nie wróci. Próbowałam jakoś się wywiązać, ale nic. W końcu byłam tak zmęczona, że odpłynęłam w krainę Morfeusza.
Rano obudziłam się i chciałam się ruszyć. Na marne. Kurde, spałam na siedząco! Popatrzyłam na zegar na ścianie. 10:00. Kurczę, muszę do pracy!
                                                                       *perspektywa Zayna*
Wstałem o 8:00, ubrałem się i zjadłem śniadanie. Po tych czynnościach pojechałem do pracy Rose. Weszłem do kawiarni. Nie roiło się od tłumów. Były z 3, może 4 osoby. Ruszyłem prosto do blatu. Stała za nim wysoka brunetka o zielonych oczach.
-Co podać?-zapytała patrząc mi w oczy. Ubrana była w granatową bluzkę, reszty nie widziałam, bo miała fartuch.
-Jest Rose?-oparłem się jedną rękę o mebel
-Nie przyszła dziś do pracy.-zażenowana sytuacją wróciła do poprzedniej czynności, czyli do wycierania szklanek
-Jak to nie przyszła do pracy?-wyłupiłem na nią oczy. Wczoraj tak narzekała, że jutro, czyli dziś ma pracę i żeby ją odwieźć, a teraz olała pracę? A może coś jej się stało?
-Normalnie.
Ruszyłem w stronę drzwi, po czym usiadłem do mojego czarnego Rang Rovera. Pojechałem prosto do jej domu. W końcu dotarłem. Podeszłem szybkim krokiem do drzwi i zadzwoniłem nerwowo dzwonkiem. Nic. Nikt nie otworzył. Koniec, wchodzę tam. Otworzyłem drzwi, na szczęście otwarte. To, co tam zobaczyłem kompletnie mnie zmroziło. Erik. Siedział sobie na kanapie jakby nigdy nic.
-Co ty tu kurwa robisz?!-wydarłem się, a on wstał
-Proszę, proszę. Kogo my tu mamy.-bardziej stwierdził niż zapytał. Wolnym krokiem ruszył w moją stronę Zacisnąłem pięści i zęby. Zaraz go zabije.-Pan Maliś.
-Gdzie Rose?!-krzyknęłem po całym domu, nic nie odpowiedział-pytałem się coś!
-Może wiem...-podszedł do półki ze zdjęciami patrząc się na nie-a może nie...
Ten facet mnie wkurwia.
-Mów!
-Zamknij się!
Przesadził, podeszłem do niego i z pięści przywaliłem mu w twarz.Pierwszy, drugi, trzeci. Koniec tego. Chwyciłem go za łachy i wywaliłem go za drzwi, po czym je zatrzasnąłem.
-Rose!-krzyknęłem po całym domu w szansie, że mi odkrzyknie. Patrzyłem w najmniejsze zakamarki parteru. Tu jej nie ma. Pobiegłem na drugie piętro.
-Rose!
-Tu!
Jest! Moja Rose Maya Richard tam jest! Natychmiast pobiegłem za dźwiękiem. Była w swoim pokoju. Biedna, przywiązana do krzesła. Co ten debil jej zrobił!?
-Rose!
Rozwiązałem jej sznury.
                                                                    *perspektywa Rose*
Zayn tu przyszedł! Rozwiązał mi sznury. Od razu weszłam w jego ramiona. Przytuliłam się do niego, wtuliłam w jego tors. Zaczęłam płakać. Chwycił mnie, niczym pan młody panią młodą i zaniósł na łóżko.
Dalej go przytulałam.
-Zrobił ci coś?-zapytał
-N..nie-jąkałam z płaczu-co ty mu zrobiłeś? Mówił, że zemści się na mnie za ciebie.
-------------------------------------------------------------------
przepraszam, że taki krótki. ;c 
Komentarz - większa szansa na szybszy następny rodział. ^^

piątek, 11 października 2013

[ 7 ]

Cofnęłam się parę kroków powiększając dystans między nami.
-Ros, ja przepraszam. Chciałaś zobaczyć jak pracuję.-cały czas stał w jednym miejscu.
Louis i Harry oznajmili, że już idą. Zostałam z nim sam na sam nie licząc półmartwego faceta na ziemi.
-Wiesz... jutro pracuje. Odwieź mnie.-zmieniłam temat, byłam zbyt zmęczona na rozmowę.
Bez słowa poszedł za mnie, ja ruszyłam za nim. A co z tym facetem? Jak umrze? Dotarliśmy do jego auta. Otworzył drzwi. Ughr, co za gentelmen. Okrążył auto i usiadł przed kierownicą. Zapiął pas.
-Co to miało być?!-wykrzyknęłam mu
Bardzo chcę mu powiedzieć co myślę, ale się boje.
-To moja praca. Zabijam na zlecenie.-włożył kluczyki do stacyjki, jakby nigdy nic. Wygarnę mu, co myślę!
-Co, przepraszam?! Okej, mówiłeś, że chciałam zobaczyć, jak pracujesz. Nie, wcale tego nie chciałam. Dzisiaj oznajmiłeś mi, że zabierzesz mnie TU. Mam cię dość! Jak możesz się tak narażać?
Zayn obrócił głowę w moją stronę.
-Przepraszam...
Oh, nie stać cię na nic więcej?! Odpalił silnik i ruszyliśmy. Po mniej więcej pięciu minutach byliśmy pod moim domem. Bez zastanowienie wysiadłam z auta szybkim krokiem, nie biegiem, poszłam w stronę wejściowych drzwi do domu. W połowie chodnika prowadzącym do drzwi Malik złapał mnie w talii i obrócił mnie o 180stopni.
-Rose, przepraszam. To mój sposób zarabiania. Przepraszam...-objął mnie.
Gniew, smutek i radość. To wszystko, co czułam. Radość tego, że mnie przeprosił, smutek, że mogłoby mu coś się stać.
-Dobrze...-przerwałam uścisk i poszłam do domu, ściągnęłam buty, kurtkę i ruszyłam do kuchnii.
Zrobiłam sobie kanapki z serem, położyłam je na talerz i weszłam do salonu. Byłam kompletnie zmęczona. Jutro mam na 7:00, a ja jeszcze nie śpię, gdy jest 22:13. To wszystko przez tego idiotę. W gruncie rzeczy chcę mu wybaczyć, ale po drugiej stronie jak on mógł pozwolić patrzyć na to? Przez te moje przemyślenia cały czas jadłam. Gryz po gryzie. Skończyłam mój posiłek i włożyłam talerz do zmywarki.
Weszłam po schodach na górę, aby się wykąpać. Weszłam do mojego pokoju, następnie do łazienki.
                                                                                 ***
Wyszłam w mojej piżamie z łazienki, po czym poczłapałam na chwilę na dół, aby zamknąć solidnie drzwi.
Zakluczyłam drewnianą powłokę i poszłam na górę. Otworzyłam drzwi od pokoju i zamarłam. Ciemność, na krześle siedzi jakaś ciemna sylwetka. Weszłam powoli wgłąb pokoju, dalej nie widziałam jego twarzy.
-Cześć, Rose. Wiesz co to zemsta?
Facet wstał i pociągnął mnie za włosy. Pisnęłam. KTO TO!? Jakiś znajomy Zayna mści się na mnie?
                                                                         *perspektywa Zayna*
Wróciłem do domu i od razu wzięłem kąpiel i poszłem do łóżka. Kuźwa, co ja zrobiłem? Zależy mi na niej, a narażam ją na takie coś? Głupek ze mnie. Tylko jak ją tu ładnie przeprosić? Przeprosiłem ją, ale chyba mi nie wybaczyła. Być może jutro pójdę do niej, do pracy.
                                                                          *perspektywa Rose*
Byłam już przywiązana do krzesła. Co on mi zrobi? Zapalił światło. W końcu. Zobaczyłam jego twarz. Wyglądała tak.
-Twój Maliś nieźle narozrabiał, widzę, że cię lubi więc zemszczę się.
----------------------------------------------------------------------------------
TADAM! Oto wstąpił zły charakter.<3
ps; ten aktor to Neville z Harryego Pottera (ale on w opowiadaniu nazywa się inaczej i jest zły), bo kocham HP.<33
przepraszam, że krótkie.;c
Komentarz = większa szansa na szybszy rozdział.




środa, 9 października 2013

[ 6 ]

                                                                                                    ***
Od samego rana myślałam tylko o tym - o poznaniu pracy Zayna.
Nie  wiem, czy on jest moim przyjacielem, czy nie. Gubię się w tym wszystkim.
Siedziałam w salonie, na kanapie oglądając jakiś film. W jednej chwili poczułam wibrowanie telefonu. SMS.
Popatrzyłam na ekran, to Zayn.

Od: Zayn
Ubierz się luźno. xx Zayn

Uff, dobrze, że napisał, nie wiedziałam, czy ubrać sukienkę.

Do: Zayn
Dobrze. Nie mogę się doczekać.

Nie mogę się doczekać, ale też mam drgawki ze stresu.

Od: Zayn
Co robisz, mała? Ja gotuję obiad. Tęsknie.

Tęskni? Za czym? Na pewno nie za mną.

Do: Zayn
Oglądam. Muszę kończyć, pa.

Serio musiałam kończyć, bo była już 17:40, a ja musiałam coś zjeść.
Po paru minutach nic nie odpisał. Ruszyłam do kuchni, podeszłam do kuchenki i ugotowałam parówki. Od paru dobrych dni nie jadłam nic porządnego, typu zupa lub ziemniaki z mięsem i surówką.
                                                                                    ***
Jest już 20:00, więc czas się szykować. Podeszłam wolnym, leniwym krokiem do szafy. Parę minut wybierałam idealny zestaw. W końcu zdecydowałam się na biało-zielony top, zielone spodnie, brązowe kozaki i niebieską kurtkę w kratę i czarny komin, końcowo wyglądałam tak. Rozpięłam kurtkę i zeszłam na dół czekając na Zayna. To całe "wybieranie" zajęło mi pół godziny. Zapomniałabym - miałam wysokiego kucyka. Usłyszałam dzwonek do drzwi. To pewnie on.
-Cześć, śliczna-Zayn
                                                                            ***
Dotarliśmy do jakiegoś ciemnego zakątka Londynu, a nad nami szyld kawiarni "Ahima", już zamkniętej. Wyszliśmy z auta i stanęliśmy pod ceglaną ścianą. Malik odpalił papierosa i spokojnie czekał. Jak on tak może? Ja tu się prawieże trzęsę ze stresu, a on spokojnie czeka. pff...
-Co my tu robimy?-zapytałam w końcu zniecierpliwiona sytuacją
-Czekamy na.. O, już idą.-Zayn podszedł do dwóch sylwetek. Lou i Harry. Uścisnęli sobie ręce i podeszli do mnie.
-Hej, Rose. Idź za tą ścianę i obserwuj.-powiedział Styles, wskazał róg między zakrętem ciemnej uliczki, na której się znajdowaliśmy, a ulicą główną.
Poszłam tam, odetchnęłam z ulgą, gdy zobaczyłam, że nie ma żadnych ludzi. Nie będzie żaden człowiek się na mnie gapił.
W końcu koło nich przeszedł jakiś facet, biznesmen, bo w garniturze z kurtką i teczką. Louis go zaczepił.
-Pan Christopher Zend?
-Tak, w czym mogę pomóc?
Louis walnął go raz, drugi, dołączyli do niego Zayn i Harry. Bili go, kopali, to był straszny widok. Nie mogłam tego wytrzymać, podbiegłam do nich. Louis i Harry stali obok z pięściami w krwi. Zayn leżał na tym mężczyźnie i okładał go pięściami. Odciągałam go.
-Zayn, przestań! Zostaw go!
Po wielu moich próbach przestał. Wstał i podszedł do mnie. Ja momentalnie się cofnęłam, o krok.
-Zostaw mnie, nie chcę cię znać!
On jest straszny! Po co ja się z nim zadawałam?!
--------------------------------------------------------------------------------
Komentarz = większa szansa na szybszy rozdział.

poniedziałek, 7 października 2013

[ 5 ]

                                                                     *perspektywa Rose*
                                                                            ***
To było dziwne, bardzo dziwne.
Jestem w domu Zayna. Nie wiem skąd jest, czym się zajmuje, a najważniejsze - czy był karany.
Obudził mnie budzik, w telefonie, którego zapomniałam wcześniej wyłączyć. Popatrzyłam na ekran, 7:30.
Chciałam się przez chwilę ogarnąć, więc poleżałam jeszcze z 5 minut w celu orzeźwienia umysłu. Po tym krótkim czasie wstałam, myślałam, że wczorajszy dzień to sen, ale nie. Dalej byłam w tym pięknym, beżowym pokoju i miałam na sobie męską koszulkę. Pech się mówi, naraziłaś się, Rose, to masz. Pokierowałam się w stronę łazienki. Podeszłam do umywalki i przemyłam twarz. ZBAWIENIE BOSKIE! Koło mydła w płynie, na umywalce stały damskie kosmetyki, a koło nich kartka: "Pomyślałem, że ci się to przyda. Zayn.xx". Nie rozumiem go. Raz jest brutalny, aż za bardzo, a raz jest czuły i opiekuńczy. Do kosmetyków należały m.in. żel do mycia, puder, podkład, cienie, błyszczyk itd.
Umalowałam się jak należy, czyli tak i ruszyłam ku drzwiom toalety, a następnie wyjścia od pokoju. Dalej byłam w męskich ciuchach. Szłam korytarzem, skręciłam w prawo i szłam prosto. Weszłam do salonu, trochę mi zajęło, aby wejść do kuchni, długo jej szukałam. Stanęłam w drzwiach pomieszczenia, opierając się o framugę, widząc Zayna gotującego jajecznicę, czułam się jak u siebie w domu, bo przypatrywałam mu się bardzo pewnie. Jednak on się odwrócił i zauważył mnie.
-Hej, Ros.-podszedł do mnie i mnie przytulił, aghrr, ten zapach perfum.
-Cześć-przerwałam uścisk-o której ty wstałeś, że jesteś już ubrany?
Chłopak podszedł ponownie do kuchenki i kontynuował.
-O 8:00, jest 09:30.-dalej kontynuował gotowanie
-God, ja tak długo się malowałam?-powiedziałam sama do siebie
-Chodź do stołu-wskazał stół z czterema krzesłami
Zrobiłam tak, usiadłam. Po chwili Malik podał mi jajecznicę i usiadł na przeciwko mnie.
-Zayn, mam parę pytań.-oh, a jak miałabym nie mieć w takiej sytuacji.
-Ja też, ty pierwsza.-o, jaki gentelmen się zrobił
-Dasz mi jakieś ciuchy?-na moim talerzu już nic nie było. Oparłam się łokciami o stół i czekałam na odpowiedź.
-Jasne, zaraz ci dam. Teraz ja.-jego talerz także był już pusty. Przybrał tą samą pozycję co ja-Jak masz na nazwisko?
-Richard. Skąd miałeś kosmetyki?
-Szafka. Zawsze mam zapasowe.-mrugnął okiem, to było obleśne. Błee.-Czemu rzuciłaś szkołę?
-Po śmierci rodziców nie mogłam się skupić na nauce. Podjęłam pracę i wyszłam na prostą. Czemu raz jesteś miły, a raz nie?
-Na początku znajomości zawsze taki jestem. Poznaliśmy się bardziej, jestem milszy i będzie tak z każdym dniem.
-Dziwny masz sposób poznawania.-mruknęłam i wstałam od  mebla-co z tymi ciuchami?
Wstał i zgarnął talerze, po czym dał je do zmywarki.
-Są w mojej sypialni, na łóżku, idź prosto przez korytarz. Trzecie drzwi po prawej.
Nie odpowiedziałam, od razu poszłam do owego pokoju. Otworzyłam drzwi. Wow! A ja myślałam, że to ja mam ładny pokój. W porównaniu do tego to nic.
Sypialna Zayna

Na łóżku zobaczyłam jakieś ciuchy. Pewnie wcześniej je naszykował. Ubrałam się w to i wyszłam do mężczyzny. Zayn siedział na kanapie w salonie i coś oglądał.
-Odwieziesz mnie?-stanęłam za kanapą. On odwrócił głowę.
-Jasne.
                                                                           ***
Siedzieliśmy w aucie.
-Dlaczego twoi koledzy są tacy wulgarni?-hah, to słowo to za mało
-Oni? Nie, raczej są mężczyznami. Tak zachowuje się przeciętny facet.
Zaśmiałam się. Dojechaliśmy do celu. Wysiadłam, a on za mną. Stanęliśmy na przeciwko siebie.
-Przyjedź dziś.-powiedziałam stając na palcach i całując go w policzek. Dzisiaj nawet dobrze się z nim bawiłam, jest fajny, jak nie jest zły.
-Pójdziesz ze mną, Lou i Harrym zobaczysz czym się zajmuję. Będę o 20:45.
Weszłam do domu. Jaki to był fajny poranek. Ale trochę boję się dowiedzieć "czym on się zajmuje".
---------------------------------------------------------
Podoba się?
Komentarz = większa szansa na szybszy rozdział.

[ 4 ]

-Zamknij się, Styles!-o, a więc to tak ma na nazwisko ta ciota?
Oni rozmawiali o jakichś nowych "akcjach", nie wiedziałam o co chodziło, ale wolałam nie wnikać.
Całą tą rozmowę przemilczałam popijając drinkiem.
-A ty mała, co tak cicho?-odezwał się Louis po długim czasie patrząc się, nie znikał mu ten obleśny uśmieszek z ryja.
-Nie nazywaj mnie tak!-oo, skąd u mnie taki przypływ odwagi?
-A jak?-zapytał z sarkazmem
-Rose.-kipiała we mnie złość, cham-Zayn. Idziemy?
-Dobra chłopaki idziecie z nami?
Co? Nie! Ja nie chce!
-Spoko.-uśmiechnął się obleśnie Styles
                                                                            ***
Siedzieliśmy na kanapie u Zayna. Ughr, nie znam kolesia, a jestem u niego w domu! Siedzę pomiędzy Zaynem, a Louisem i oglądamy PROJEKT X oglądałam to z 1000 razy, więc to mnie już znudziło. Spojrzałam na wyświetlacz, 22:07.
-Zayn, chcę spać. Odwieziesz mnie?
-Śpisz tu.-nie odrywał wzroku od telewizora
-Co?! Nie!-nie mam zamiaru spać u kogo po pierwsze boje się spać, a po drugie jeszcze ci jego "koledzy".
Wstał i pociągnął mnie za rękę korytarzem w prawo. Otworzył drzwi, wo. Moim oczom ukazał się pokój, chyba gościny. Miał beżowe ściany, łóżko przy ścianie, na środku,szafę, stolik, półkę i kolejne drzwi, jak sądzę do łazienki.
-Usiądź na łóżku-powiedział łagodnie, a ja to wykonałam polecenie, rzucił mi jakąś męską koszulke i luźne spodenki.-masz tu "piżamę", dobranoc.
Podszedł do mnie i dał buziaka w policzek i wyszedł.
Wow, czułam się, jakbyśmy byli parą. On jest seksowny. Rose! Nie, nie zakochuj się!
                                                                     *perspektywa Zayna*
Jaka ona jest śliczna, czułem jej perfumy, gdy się zbliżyłem. Szłem przez korytarz, aż do salonu, kiedy usiadłem obok chłopaków.
-Niezłą suczkę upolowałeś-odezwał się Tomlinson
-Jest niezła, ale nie jest moja.
Nie odpowiedzieli, wrócili do oglądania.
Po paru minutach oznajmili mi, że już idą. Odprowadziłem ich do przedpokoju, ubierali buty, kiëdy odezwałem się.
-Jutro o 21:00, pod "Ahimą", cel to Christopher Zend.-opierałem się o framugę do drzwi.
-Jasne, nara, ziom.-odpowiedzieli dwuosobowym chórem
-----------------------------------------------------------
Przepraszam, że taki krótki, ale wynagrodzę wam to w następnym, będzie dłuższy.
Komentarz = większa szansa na szybszy rozdział.

niedziela, 6 października 2013

[ 3 ]

-Gnój.-powiedziałam cicho z nadzieją, że usłyszy.
-Coś ty powiedziała?!-zatrzymał się na jakimś parkingu.
Jechaliśmy z 2 minuty i już jesteśmy na miejscu?
-Gówno!-odwróciłam się prosto i patrzyłam na zaśnieżone auta przed nami.
Kątem oka widziałam, jak patrzy na mnie ze złością.
-Ja cię naucze szacunku do mężczyzny!-krzyknął i chwycił moją twarz kierując w jego stronę.
Zrobiłam to. Spoliczkowałam go z całej siły, jednak on oddał z liścia. Ałć!
-To bolało.-puścił moją twarz, a ja ocierałam bolące miejsce.
Już wiem, że na następne spotkanie nie może liczyć.
-Ja tylko oddałem.-popatrzył się przed siebie, w szybę:
-Oddałeś? Tylko między nami jest taka różnica, że ty jesteś facetem, masz większą dłoń i większą siłe.
Łzy już napływały mi do oczu, jednak próbowałam je powstrzymać, aby nie wyjść na bekse.
-Wyłaź.-powiedział to, jakby przed chwilą się nic nie stało.
Zrobiłam tak, wyszłam.
Czekałam, aż łaskawy pan wyjdzie, co stało się po chwili. Podszedł do mnie i odpalił peta. Chwycił mnie za dłoń i oplótł nasze palce. Rose, wcale tego nie chcesz! Wyszarpnij tą rękę. Moje ciało nie chciało współpracować.
Wokół nas dużo ludzi szło i patrzyło na mnie ze współczuciem. Dziwne być w centrum uwagi.
Zaczęliśmy iść prosto. Szliśmy, aż do momentu, kiedy zobaczyłam stare drzwi od klubu. Była duża kolejka, a na początku - dwoje ochroniarzy.
Już miałam iść na koniec kolejki, ale on pociągnął na początek.
-Co ty robisz?-zapytałam zdezorientowana
Oczy ludzi były skierowane na nas.
W końcu podeszliśmy do ochroniarzy.
-Malik.-powiedział stanowczo do dwóch osiłków
Bez zastanowienia nas wpuścili.
Gdy weszliśmy do klubu, czułam zapach zmieszanego potu i perfum tłumu ludzi.
Podszedliśmy do drzwi obok toalet, gdzie stał kolejny ochroniarz.
-Malik-ten ochroniarz także łatwo go wpuścił, a mnie po nim.
Pomieszczenie było czerwone, jak sądzę-dźwiękoszczelne, bo nie było słychać muzyki z głównego klubu. Było pięć stolików, a przy nim luksusowe siedzenia tego typu.
Ludzi było niedużo, 14, może 15. W tle leciała jakaś spokojna muzyka.
Usiedliśmy przy jednym ze stolików.
Poprawiłam swoje długie, blond rozpuszczone włosy.
-Co to było? Czemu cie tak wpuścili?-wypaliłam nagle
-Jestem właścicielem tego.-powiedział
Ucichłam. Wolałam się więcej nie narażać.
-Ide po drinki.-powiedział wstając z miejsca, zobaczyłam jak podszedł do baru, zamawiając coś u kelnera. Po chwili przyszedł z dwoma kolorowymi drinkami i podał mi jeden z nich.
Wziął pierwszy łyk, po czym zaczął:
-Ile masz lat?-zapytał łagodnie, jakby wcześniej nic się nie stało
-19, a ty?-ja brałam już drugiego łyka
-21. Skąd są twoi rodzicie?
-Ja...-popatrzyłam w dół, zrobiło mi się smutno- nie mam rodziców... zginęli.
-O, ja... przepraszam.
W tym samym czasie do pomieszczenie weszło dwóch kolesi. Dreszcze mnie przeszły. Ten pierwszy, lokowaty tatuaży miał na całym ciele, kolczyka w wardze i brwi, jak Zayn. Ten drugi nie miał aż tyle tatuaży, ale też był straszny. Szli w naszą stronę.
Zayn wstał i przybił piątkę temu pierwszemu
-Siema, stary.-powiedział lokers
-Elo-powiedział drugi witając się z Malikiem. Dziwnie się czułam, gdy ten loker usiadł obok mnie.
-Kolejna dupa-powiedział ten pierwszy, ja momentalnie zalałam się rumieńcem
-Ryj.-uspokoił go Zayn-to Rose.
Pokazał mnie palcem chłopakom.
-Siema, jestem Louis, a to Harry.-powiedział chłopak siedzący obok Zayna
-Cze..eść-zająkałam się
-Teraz ją bzykasz?-zapytał Harry
Wredny koleś, głupek, debil, ciota.
----------------------------------------
Podoba się? Co podobało wam się  tym rozdziale najbardziej? Komentujcie, a będzie next!
<33

[ 2 ]

Weszłam do domu starając się nie myśleć o Zaynie, ale jednak ten dupek nie chciał wyjść z mojej głowy.
Weszłam do przedpokoju i ściągnęłam buty. Ruszyłam do salonu

i usiadłam na kanapę. Włączyłam jakiś nudny serial i starałam się oderwać myśli. Ja nie chcę z tym dupkiem nigdzie iść. A jak to zabójca? Gwałciciel? Może gdzieś się ukryje na czas 18:00? Z moich myśli wyrwał mnie dzwonek do drzwi.  Popatrzyłam na zegar na ścianie, 18:10. Kto to? Ruszyłam ku drzwiom zakładając kapcie. Otworzyłam je. Nikogo nie było, ale na wycieraczce była jakaś paczka. A JAK TO BOMBA?! Podniosłam ją lekko i zamknęłam drzwi. Powróciłam na sofę z paczką w ręku. Na kokardce zwisała jakaś karteczka, a na niej "Załóż to jutro, mała. Zayn" MAŁA?! ZAYN?! O nie, nie. Nie będę się ubierać jak on chce, ale zobaczę co w niej jest. Rozdarłam paczkę i zobaczyłam koronkową, niebieską sukienkę.
Nawet fajne, nie wiem czy to założyć. Chce mu się sprzeciwić, ale ta kiecka jest mega.
                                                                          ***
Od rana myślałam o naszym spotkaniu. Zdecydowałam, że pójdę, a co mi tam. Dawno nigdzie nie byłam. Spojrzałam na ekran komórki, 17:05. Może zacznę się przygotowywać? Poczłapałam schodami w górę i otworzyłam drewnianą powłokę. Moim oczom ukazał się mój pokój. Mi się bardzo podoba. 
Po prawej stronie łóżka były drzwi do łazienki, jednak przed tym poszłam do szafy. Wybrałam sukienkę od Zayna. Ubrałam ją i poszłam do łazienki. Na przeciwko drzwi była umywalka z wielkim lustrem. Po lewej stronie wanna, a po prawej kibel z pralką. Podeszłam do umywalki i z kosmetyczki wyciągnęłam potrzebne narzędzia: eyeliner, niebieski cień, tusz do rzęs, błyszczyk, podkład i puder. Nałożyłam to, a do tego niebieski naszyjnik. Wcale nie wyglądałam jak plastik. Nałożyłam tego mało. Zeszłam na dół i zobaczyłam zegar. 17:57. Zaraz będzie. Ubrałam niebieskie szpilki z ćwiekami na obcasie, końcowo wyglądałam tak
Zabrzmiał dzwonek do drzwi i od razu je otworzyłam.
Musiałam podnieść głowe, to pewne.
-Hej-powiedziałam nieśmiało przybliżając się trochę do niego.
-Ślicznie wyglądasz-przytulił mnie, zostałam odurzona jego zapachem, pięknych, męskich perfum. Przerwał uścisk, po czym oddaliłam się do wieszaka, aby wziąć kurtkę. Dopiero teraz zobaczyłam jak przystojnie wygląda. Miał ubrany czarny t-shirt, czarną kurtkę i czarne rurki. Ughr. Zabija spojrzeniem.
-wow-bąknęłam cicho pod nosem reagując na jego wygląd. Uśmiechnął się szeroko. Ups, chyba to słyszał!
-Idziemy.-oznajmił
Nie odezwałam się, tylko wyszłam na zewnątrz kluczując drzwi. Ruszyliśmy do auta, czarnego Rang Rovera. To nie gentelmen, kazał samej mi usiąść po stronie obok kierowcy. Sam zaraz usiadł obok mnie. Nie ruszał.  Co jest?
-Masz dwa pytania. Reszta później.-powiedział oschle 
Dwa pytania? Ok...
-Dlaczego to robisz, to że zacząłeś mnie nachodzić?
-Ładna jesteś.-odpowiedział krótko, ale stanowczo
Do prawdy?
-Gdzie mieszkasz?
-Później się dowiesz. Będziemy jechać do mnie- mówiąc to ruszył
-Nie jadę do ciebie! Nie znam cie.
-Jedziesz.
------------------------------------------------------------
Dodałam zakładkę ,pytania,. Możecie zadawać tam pytania o blogu i o bohaterach. 
Podoba się? Co podobało wam się  tym rozdziale najbardziej? Komentujcie, a będzie next!
<33



sobota, 5 października 2013

[ 1 ]

Dziś jak zawsze kończyłam o 18:00. Cholerny dupek - Ben! Uwziął się na mnie! Kiedy zrobię coś źle, to od razu karze mi zostać po godzinach.
-Ja wychodzę, pa Ros.-powiedziała Mia, po czym zgarnęła z blatu swoje klucze i wyszła.
Jest już 17:30, niedługo do domu, a jutro wolne. Raj! Dziś jest piątek i muszę zamykać kawiarnie, nazwaną South Coffe. Weszłam do kuchni pozmywać parę szklanek, z nudów, bo nikogo nie było, ale gdy polerowałam drugą z nich, usłyszałam otwieranie drzwi. Kurde, że też przyszedł pół godziny przed zamknięciem. Nie chce już nikogo obsłużać. Podeszłam do lady ze spuszczoną głową i stanęłam przed owym meblem. Już miałam powiedzieć "co podać?",ale gdy podniosłam głowę, odruchowo mnie zmroziło. Facet był tak wysoki, że chyba miał 185cm, a ja mam tylko 165! Musiałam wysoko podnieść głowę, ale to nie wszystko. Miał masę tatuaży a ciele i tunel w uchu.
-C..co podać?-zająkałam, widocznie się go bałam.
-Daj kawę z bitą śmietaną.-powiedział surowo i odszedł do stolika
Stałam przez chwilę, jak wbita w podłogę. Patrzyłam prosto, w okno kawiarni, jest zima więc na ulicach jest ciemno. Otrząsnęłam się i podeszłam do ekspresu do kawy. Nalałam kofeiny, a następnie dałam na nią bitą śmietanę. Wzięłam głęboki oddech i ruszyłam ku stolikowi mężczyzny, po czym postawiłam na stolik kawę.
-Ile płacę?-powiedział szorstkim tonem wyciągając portfel z kieszeni spodni.
-O..siem dwadzieścia, prosze p..ana-jąkałam
-Masz, reszty nie trzeba.-dał mi 10€. O, jaki duży napiwek, normalnie PRAWIE 2€.
Wzięłam pieniądze i odeszłam za blat. Po jakichś 5-ciu minutach facet podszedł do blatu.
-Boisz się mnie-zapytał nagle wyciągając coś z kieszeni. Jak się okazało, papierosa.
-Nie i tu nie wolno palić.-nagle stałam się odważna. Dlaczego? Podszedłam do niego i wyszarpałam mu go z rąk.
-Co?-złapał mnie za nadgarstki i pociągnął w stronę ściany. Debil!-po pierwsze nie będziesz mi mówiła co robi, a po drugie: powinnaś się bać-powiedział takim głosem, jakby miał mnie zaraz zabić.
-Zostaw mnie!-próbowałam mu się wyszarpać, ale nic. On jest silniejszy.
-Jak masz a imie?
-A po cholere ci to?!-wykrzyknęłam
-Nie tym tonem!-ryknął głośniej-mów!
-Rose.
-Zayn. Zayn Malik.
-Chuj mnie to!
-Grzeczniej!
Wypuścił moje nadgarstki, a mnie zaczęły momentalnie piec.
-Wychodzimy!-zawinął swoją kurtkę i otworzył drzwi
Jak to wychodziMY? Nie znam go! Zawinęłam się i wyszłam na zewnątrz.
-Czego ty chcesz?-zapytałam łagodnie ocierając nadgarstki. Nie odpowiedział. Wziął mnie i zarzucił przez ramie. Szedł w stronę parkingu, ja biłam go pięściami w plecy, krzyczałam, ale nic to nie dało.
W końcu mnie posadził na siedzeniu w aucie. Zaraz! W aucie?? Próbowałam otworzyć drzwi, ale nic. Zamknięte. W końcu po stronie kierowcy kierowcy wsiadł Zayn.
-Wypuść mnie, dupku!
-Morda! Adres.-powiedział zapalając papierosa. Ale tu, w samochodzie?
-Co?
-Mów adres!-krzyknął
-Drive Street 5a.
Odpalił silnik i odjechaliśmy. Jechaliśmy w ciszy przez 3 minuty i zaparkował pod moim domem. Usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi, więc i ja wysiadłam.
-Jutro o 18:00 bądź gotowa. Jedziemy na impreze.
CO?!
----------------------------------------------
Podoba się rozdział? Komentujcie, to będzie 2! <3

Witam!

ZAJRZYJCIE W ZAKŁADKĘ ,BOHATERZY,!
Witam was na moim blogu DIRTY.
Uprzedzam: tylko imiona i nazwiska powiązane są z 1D. Charaktery itd są inne.
Niedługo pierwszy rozdział.
zapraszam ;-)