piątek, 18 października 2013

[ 10 ]

Otwórzyłam usta w literę "o". Spuściłam głowę w dół.
-Ja.. Ja nie wiem co powiedzieć, Zayn.-zaczęłam się nerwowo bawić palcami, on też nic nie mówił. Chcę przerwać tą ciszę-Ja.. też coś czułam, ale nie wiedziałam, że to miłość.
-Czy... możemy?-chwycił moje ręce i podniósł lekko palcem podbródek-wiesz, czy możemy być razem?
-C..co? Dopiero to mi wyznałeś i już?-co we mnie wstąpiło? On jest odważny i mi to wyznaje, a ja co robię?-Przepraszam.-powiedziałam po krótkiej chwili patrząc mu prosto w oczy
-Nic nie szkodzi. To jak?
-Możemy spróbować.-wymusiłam z siebie lekki uśmiech. Bardzo chciałam i z nim być i nie być. Miałam mentlik w głowie.
-Tak się cieszę!-przytulił mnie mocno, bardzo mocno.
-Zayn...Dusisz.-zaśmiałam się.
Ahh, już poczułam się lepiej.
-Sorry.-przerwał przytulańca. Co mnie takiego skusiło? Grr...
-Dziękuję.-wróciliśmy do poprzedniego zajęcia, czyli oglądania. Wziął pilot i włączył TV.
                                                                            ***
Kurczę, jest już rano. Ja jestem już ubrana i nie mogę iść do pracy. Mógłby chociaż mi pozwolić pójść tam i się zwolnić.
Leżałam na łóżku i czytałam jakieś pisemko informacyjne. Nazywało się News 24.
,,Informujemy, iż w dniu 03.12.13r. przy kancelarii adwokackiej został pobity 20-letni Matty B. Powodem prawdopodobnie były porachunki. Kamery zarejestrowany trzech mężczyzn. Dwóch brunetów i jeden szatyn. Będziemy informować na bierząco. Jeżeli ktoś coś wie, niech informuje miejską policję: 9967
                                                                                             Anne Canell"
C..co?! Dwóch brunetów i jeden szatyn? Opis łudząco podobny do kolegów Zayna i jego samego. Muszę to wyjaśnić. Poszłam prosto korytarzem wprost do kuchni. Stał tam jakby nigdy nic. 
-Cześć słonko.-nie odwracał się, dalej kroił coś na blacie
-Nie słonkuj mi tutaj!-podeszłam do niego trzasnęłam przed twarzą gazetą ze stronnicą o napaści.-Co tu kurwa jest?!
Chłopak wziął do ręki papier i przeczytał. Powoli, pod koniec czytania zmarszczył nos.
-Co?!-trzasnął gazetą, tak jak ja o blat-Nic nikomu nie mówisz. Dobrze?-zapytał, a raczej stwierdził przez zaciśnięte zęby
-Okej. To jeszcze wtedy, kiedy mnie nie znałeś, prawda?-powiedziałam spokojnie. Jak ja mogłam być wtedy spokojna, przecież to sytuacja... sytuacja bez wyjścia!
-Tak.-uspokoił się nagle-zapomnijmy o tym. Siadaj do stołu, zrobiłem kanapki.
-Co?! mam zapomnieć?! Łatwo ci mówić! Jeżeli nie przerwiesz swojego zajęcia, koniec naszego krótkiego związku.-powiedziałam stanowczo
-Tego nie da się tak po prostu rzucić.
-Obiecaj!
                                                                     *perspektywa Zayna*
Nie mogę do tego dopuścić. Nie mogę pozwolić, aby Rose zakazała mi czegokolwiek robić! No, ale ja ją kocham... Jeżeli nie skończę z tym, będzie koniec. Nie, będę to robił potajemnie. Wtedy, kiedy nie będzie widziała.
-Obiecuję. A teraz chodź jeść.
                                                                               ***
Siedziałem na swoim łóżku grając w jakąś grę na PSP. Nagle usłyszałem pukanie do drzwi mojej sypialnii.
-Proszę!-krzyknąłem
-Cześć, Zayn.-o Boże. Ten jej słodki, cichy, bezbronny głosik. Usiadła koło mnie, a ja momentalnie odłożyłem grę obok.
-Coś się stało?-przytuliłem ją
-Nie, tylko chciałam pogadać. Skoro jesteśmy razem, to musimy bardziej się poznać.
-Dobrze. A więc ty zadaj pytania.
-Co z twoją rodziną?
-Nie utrzymuję z nimi kontaktu. Moja matka jest alkoholiczką, a ojciec bił mnie i moją siostrę. Musiałem się przeprowadzić.
-Co z wigilią? Jak ją spędzimy?
-----------------------------------------------------------------------
Mega przepraszam, że taki krótki, ale nie chciałam was zawieść i dodać szybko rozdział. Obiecuję, że następny będzie tak długi, że nie poznacie bloga :)))) lolzyy
Komentarz = wieksza szansa na szybszy rozdział :)

6 komentarzy: